W tym roku zima długo królowała. Obficie raczyła nas śniegiem i mrozem, który trzymał prawie bez przerwy do połowy marca. To był pierwszy słoneczny, ciepły weekend. W niedzielę 21 marca wybraliśmy się w okolice Kielc na wycieczkę w poszukiwaniu wiosny i postanowiliśmy jak co roku „wyprawić” mroźną zimę w długą podróż, aby nam zbyt szybko nie wróciła.
Chętnych do wędrówki tego dnia było sporo. Wsiadali do autobusu linii nr 2 na kolejnych przystankach, grupkami. Na końcowym przystanku autobusu - Dyminy Granice wysiadła z niego wielka gromada. Wycieczkę poprowadził przewodnik Krzysztof Bogusz. Szliśmy przez las pod Babią Górą ścieżkami i duktami leśnymi. Wszędzie było jeszcze dużo śniegu i błota. Widać było zniszczenia w drzewostanie, jakie poczyniła tegoroczna zima. Często przeprawialiśmy się przez połamane gałęzie leżace na drodze. Nie wiadomo kiedy dotarliśmy do starego młyna wodnego pod Marzyszem. W tym miejscu łączą się ze sobą dwie rzeki: Lubrzanka i Belnianka. To z nich powstaje Czarna Nida i tu, na jej brzegu zaplanowany był dłuższy odpoczynek i ognisko.
Odbył się też wiosenny konkurs – zabawa, na rozruszanie zaspanych po zimie naszych mózgów. Wzięła w nim udział spora grupa uczestników wycieczki. Zwycięzcą został kol. Ferdynand Biś. Odpowiedział na wszystkie pytania. Wszyscy uczestnicy dostali drobne upominki od organizatora w podzięce za udział w konkursie. Złożyliśmy życzenia solenizantowi Zbyszkowi Cichońskiemu – tylko co były jego imieniny. Ciepły dzień sprzyjał pogawędkom i śpiewom przy ognisku.
Przyszła pora na rozstanie się z naszą zimą. W imieniu wszystkich turystów uczynił to najmłodszy uczestnik naszej wycieczki. Pożegnanie poprzedziła jeszcze sesja fotograficzna. Każdy chciał zachować ją na zdjęciu. Pozowała więc cierpliwie. Zresztą okazało się, że mamy 3 Marzanny. Dwie były nieco skromniejszych rozmiarów.
W wycieczce uczestniczył pan Edward Dłużewski, 74 letni kielczanin, często chodzący na nasze niedzielne, piesze wyprawy. Początek wiosny postanowił uczcić na swój sposób morsa. Wykąpał się w zimnej, wzburzonej przy okazji wiosennych roztopów rzece. Wszyscy podziwiali jego wyczyny z mostu, ale nikt nie odważył się pójść w jego ślady.