TRASA RAJDU: Bieliny- Kakonin- Kapliczka Św. Mikołaja- Łysica- Św. Katarzyna
Wyprawa została zorganizowana przez Akademicki Klub Turystyki Kwalifikowanej PTTK "SABAT" a pomysłodawcą i przewodnikiem był kol. KRZYSZTOF SABAT. To właśnie ON poprowadził nas w czeluście nocy na świętokrzyskich szlakach i sprawił, że 21 osób w nietypowy sposób spędziło Andrzejki... nie na sali balowej a na wędrownym szlaku gdzie muzyką był wiatr a efektami specjalnymi systematycznie narastająca mgła...
Wszystko zaczęło się w Bielinach, oficjalne powitanie uczestników nastąpiło na wzgórzu kościelnym u stóp kościoła Św. Józefa. Po powitaniu, krótkiej opowieści nt miejsca w którym się znajdujemy, zrobiliśmy sobie pamiątkowe foto i wyruszyliśmy dalej w drogę.
Po drodze mijaliśmy kultowe i znane nam wszystkim miejsca takie jak: chałupa w Kakoninie, brama wejściowa do Puszczy Jodłowej, kapliczka Św. Mikołaja, Łysica, źródełko i kapliczka Św. Franciszka czy klasztor bernardynek na Św. Katarzynie. Miejsca niby znane a jednak w obliczu nocy oraz w świetle czołówek i latarek inne niż zawsze. Noc dodała tej wyprawie specyficznego klimatu a czasami wprawiała w odczucie niesamowitości tego co się widzi... Mgła narastała i nie zawsze było łatwo, w lesie trzeba było pokonać naturalne przeszkody typu: duże kamienie czy pnie drzew leżące w poprzek ścieżki. Było też mokro i ślisko, więc należało zachować większą niz zwykle ostrożność. W tym miejscu pochwalę chłopaków z naszej eskapady- wszystkie panie i dziewczyny mogły liczyć na ich pomocną, męską dłoń w trudniejszej sytuacji;-))) Pilnowaliśmy się nawzajem bo wiadomo noc to noc- ktoś się może zgubić, czegoś przestraszyć czy łatwiej doznać kontuzji. Na szczęście nikt w akcji nie zaginął, wszyscy dotarli do celu cali i zdrowi a humory nam dopisywały.
Jedno co nas zadziwiło to to, że nikogo nie spotkaliśmy na trasie. Bylismy jedynymi nocnymi, andrzejkowymi włóczykijami... wyjątkiem był czarno- biały kotek, który z wielką uwagą i zainteresowaniem obserwował nas w pobliżu Chałupy w Kakoninie. Pewnie zastanawiał się o co nam chodzi w ten andrzejkowy wieczór i kto nas na te nockę do lasu wygonił... Tak, to był prawdziwy kot myśliciel;-)))
Wycieczka zakończyła sie ogniskiem w Św. Katarzynie. Losy ogniska stały pod znakiem zapytania, ponieważ początkowe usiłowania panów żeby je rozpalić szły w niwecz... Zrobiła sie "wielka zadyma" a kiełbaski niecierpliwiły sie w plecaczkach;-))) Nie ma jednak dymu bez ognia i w końcu ognisko pięknie zapłonęło i można było spędzić przy nim miłe chwile. piekliśmy kiełbaski, rozmawialiśmy, były nawet próby wspólnego śpiewania... ;-))) Kto zmarzł mół się ogrzać, bo z upływem czas wiatr i zimno coraz bardziej były odczuwalne.
Do domu wróciliśmy zadowoleni i szczęśliwi, że tak fajnie spędzilismy ze sobą czas i że te Andrzejki były inne niż zwykle...
Należą się za to podziękowania KRZYSIOWI SABATOWI oraz wszystkim uczestnikom, za miłą i serdeczną atmosferę jaką stworzyli podczas tej imprezy;-))) Moja koleżanka MARTA, zapalona turystka, bardzo często powiada, że "jak to dobrze, że są ludzie którym się chce"... na tej wyprawie były właśnie takie osoby, którym się "chciało":-)))
Pozdrawiam serdecznie wszystkich uczestników nocnej eskapady i do zobaczenia na następnych wędrówkach;-)))