,,To był maj, pachniała Saska Kępa...’’ śpiewała M. Rodowicz, o tym najpiękniejszym miesiącu w roku. Upajając się zapachem kwiatów, między jedną ulewą a drugą spieszymy na majówki, festyny, jarmarki itp., itp. Maj w tym roku nas nierozpieszcza, ale my możemy mimo to wybrać się na rajdzik po wodzie, klubową imprezę, juwenaliowy korowód. Jeśli zabraknie nam energii polecam ładować akumulatory na koncertach grupy Zakopawer, Łąki Łan, albo śmiać się do łez z Marcinem Dańcem. Kuszące są wszystkie atrakcje majowe, jest to okazja do spotkania dawno nie widzianych znajomych, pogawędki przy kawie z nutką jazzu w tle. Jeśli ktoś gadać za dużo nie lubi, polecam Marsz Milczenia międzynarodowy protest przeciwko milczeniu, w jakim muszą żyć lesbijki, geje, osoby bi- i transseksualne jeżeli nie chcą narazić się na różne formy dyskryminacji.
Noc zaś przyniosła same nas niespodzianki, otóż za nami Europejska Noc Muzeów, kiedy to placówki kultury zapraszają wszystkich pospolitych zjadaczy chleba do zwiedzania. Za darmo można było zajrzeć tu i ówdzie, by oko i dusze nacieszyć widokiem nie zwykłych dzieł sztuki.
Na tym nie koniec atrakcji nocnych, do samej północy po mieście krążyły dwie damy przecudnej urody, siejąc powszechne spustoszenie i rozdając zadowolenie. Zaglądały do każdego zakątka muzealnego, galeryjnego, odwiedziły miejsca znane mieszkańcom Kielc, spotykają się z zdumieniem oraz niedowierzaniem. ‘’Ja chyba śnie’’, ‘’niestej Ziemi’’ Baby Jagi, Wiedzmy itd. Epitety różnej maści padały z ust ludności pomykającej uliczkami.
Jak się okazało później te przedziwne istoty, to Czarownice Świętokrzyskie, które również nadrabiały zaległości kulturalne, napawając się sztuką chętnie fotografowały się na tle zabytków. Same zaś uchodziły często za żywe i niezwykle urocze eksponaty, byli i tacy, którzy mylili je ze studentami z juwenaliowego korowodu. One zaś nic sobie z tego nie robiąc szalały na swoich miotłach Odlotówkach, w Kawce Zabawce, zaintrygowały przybyłych gości, następnie czarowały Żeromskiego, pisząc i wzdychając. Spóźnione na seans filmowy w muzeum Narodowym, postanowiły udać się na wyprawę w czasie i przestrzeni po muzealnych zbiorach prehistorycznych. Również poszły śladami historii miasta Kielce i dotarły o dziwo do ‘’Sztuki na Karku’’. Tu odpoczęły w cieniu wiszących krawatów, by dalej na nocne manewry się udać. Tylko muzeum diecezjalne, zamknęło swe salony przed tymi zacnymi gośćmi. Co one tam jeszcze robiły i kogo swym urokiem usidliły, niech pozostanie słodką tajemnicą. Wiadomo tylko tyle, że przed odlotem dowiedziawszy się o jam-session, postanowiły uświetnić imprezę swoim show.
Pogłoska niesie, że wraz z północą, gdy muzealnicy drzwi i brany zamykali, nad miastem, rozpadał się deszcz, czarownice rzuciły urok i pada do dziś. Ha ha ha .....................................