W Środę Popielcową być może stosowniejszy byłby "Popiół i diament", jednak z okazji 85. urodzin Andrzeja Wajdy została otwarta wystawa zdjęć z planu filmu "Człowiek z żelaza".
Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Andrzej Wajda i Krystyna Zachwatowicz
Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Andrzej Wajda i Krystyna Zachwatowicz
Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Andrzej Wajda i Krystyna Zachwatowicz
Tak się składa, że jest to obecnie szczególnie bliski autorowi obraz. - Często mnie pytają: "No jaki jest ten pana najważniejszy film?" - opowiadał reżyser podczas wernisażu. - Zwykle odpowiadam, że ten, który właśnie będę robił. Przed sobą mam film o Lechu Wałęsie, więc szczególnie bliski wydaje mi się teraz "Człowiek z żelaza". To wielkie szczęście, że fotograf Maciej Bilewicz, który towarzyszył nam na planie, zachował tę wystawę i możemy ją dziś znowu oglądać.
Ekspozycję, którą uzupełniają plakaty do filmu, przygotowało Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha" z okazji urodzin swego głównego fundatora. - Ta wystawa jest pretekstem, abyśmy mogli się spotkać i złożyć życzenia - mówiła Katarzyna Nowak z muzeum. - To wystawa nostalgiczna. Za jej sprawą cofamy się w czasie. Na zdjęciach Macieja Bilewicza widać upływ czasu i szczególną atmosferę tamtych dni. Entuzjazm tego filmu jest entuzjazmem Andrzeja Wajdy, którego nazwałabym ostatnim polskim romantykiem i wizjonerem, który spełnia swoje wizje. Jedną z nich było nasze muzeum.
Wajda obchodził urodziny dokładnie 6 marca. 85 lat temu przyszedł na świat w Suwałkach. Jego ojciec był podporucznikiem Wojska Polskiego, matka nauczycielką w ukraińskiej szkole. Rodzina pochodziła ze wsi Szarów (dziadek był jeszcze Waydą przez "y"), ale prowincjonalny żywot przyszłego reżysera definitywnie zakończył w wieku 13 lat wybuch wojny. Po niej Wajda rozpoczął studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, by odkryć tam, że wcale nie czuje się stworzony do malarstwa, i wyjechać stamtąd na naukę do Łodzi.
Jego przeznaczeniem miało być kino, o czym dziś świadczy kilkadziesiąt filmów. Są wśród nich dzieła wybitne, jak ekranizacja "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego czy "Ziemi obiecanej" Władysława Stanisława Reymonta (przez wielu uważanej za najlepszy film polski w całej jego historii). Są dzieła, które stały się kultowymi symbolami ustrojowych przemian, jak "Człowiek z marmuru" i nagrodzony Złotą Palmą w Cannes "Człowiek z żelaza". Prawie każdy z nich był w pewnym sensie znakiem czasu, w którym powstał, nawet kostiumowy "Danton" zrealizowany we Francji podczas stanu wojennego. Uhonorowaniem tych osiągnięć stał się przyznany Wajdzie w 2000 roku Oscar za całokształt twórczości. Potem przyszedł czas m.in. na nominowany do Oscara "Katyń" oraz nagrodzony na Berlinale "Tatarak".
Teraz najważniejszy jest film o Lechu Wałęsie. - Trochę się podpieram, ale mam nadzieję, że przy filmie ustoję i późną jesienią lub zimą spotkamy się na pierwszym pokazie - mówił w środę 85-letni Wajda, trzymając w ręku laskę. A potem poszedł na tort.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków