Rozgrzane gwarne ulice, z nutką Chopina w tle, w oddali słychać jeszcze echa
katastrofy smoleńskiej. Taki oto tort z niespodziankami czekał na mnie w stolicy. Zapachy lata, mieszają się tutaj z historią i teraźniejszością, polityczne rozgrywki są na porządku dziennym. Mimo upału, przemierzam ulice, zaglądając na rożne wystawy, moją uwagę przykuwa galeria Kordegarda. Nostalgiczne obrazy Polski utrwalone na fotografiach Tomka Sikory, są powrotem do przeszłości. Wystawa ,,Chopin’’ jest odzwierciedleniem świata realnego i magicznych wyobrażeń, artysty żyjącego na emigracji. Sikora podobnie jak Chopin doświadczył pobytu poza granicami kraju, co ukształtowało jego język twórczy.
Natomiast za rogiem czai się już szara rzeczywistość, naznaczona nieustającymi konfliktami. Plac pod Pałacem Prezydenckim od 3 miesiecy przypomina cmentarzysko, gdzie wśród kwiatów i zniczy rozgrywa się wzajemna walka oskarżeń. Zamiast uszanować pamięć zabitych, ludzie tworzą mity, teorie spiskowe, wykorzystując to do własnych celów. Ostatnie wydarzenia wokół krzyża, pokazują skrajności, jakie rządzą narodem polskim, dziwny jest ten świat będziemy jeszcze długo powtarzać te słowa jak mantrę.
Oddalając się w stronę placu zamkowego, przenoszę się w świat sztuki. W Galerii Zpaf-u czeka na mnie niespodzianka, mam okazje obejżeć ciekawą ekspozycje Kasi Majak. Wystawa jest kolejną odsłoną zamkniętej już historii pewnego przedmiotu - sukienki ślubnej, która stała
symbolem i narzędziem rytuału przejścia. Projekt zrealizowany w ciągu ostatnich dwóch lat, był etapami prezentowany w Krakowie, Berlinie, Łodzi, Radomiu i Poznaniu. Na wystawę w Starej Galerii, która jest pierwszą prezentacją tego projektu w Warszawie oprócz fotografii złożą się także obiekty, video, muzyka- oprawa Marcin Bociński. W Zielonej Sali natomiast wystawa Lechosława Carnelli - "Trzy minuty dla jazzu". Są to przeważnie portrety muzyków jazzowych Polskich i zagranicznych, utrzymane w czarno białej tonacji.
Zostawiając warszawski świat mam nieodparte wrażenie, że te kilka godzin jest w zupełności wystarczające, by to miasto nie zmęczyło mnie zupełnie. Ciągłe przebywanie w tak zabudowanym mieście musi być nieprzyjemne, gdzie dla chwili ochłody możemy wskoczyć do fontanny. Gdyby to jeszcze czekolada była, och, ale przyjemność, ale woda też może się znudzić. Kulturalne lato trwa, jedni wylegują się nad morzem, albo zdobywają, szczyty marzeń, a ja
przemierzam miasta i chłonę ich smaki, różnorodnie podane na talerzu sztuki.