4 marca b.r. tradycyjnie wybraliśmy się na niedzielną wycieczkę klubu „Przygoda”- była to wyprawa na Ponidzie.
Traskę wymyślił i przeprowadził nasz sympatyczny kol. TOMEK BRZOZOWSKI. Znamy go z zamiłowania do wędrówek nie oznakowanym szlakiem, najlepiej w jakimś dzikim terenie:-) Tak też było na tej wycieczce a trasa wyglądała następująco: Korytnica - wzdłuż rzeki Nidy - Sobków (fortalicja) - Sokołów Górny - stacja kolejowa Sobków ok.15km.
Wystartowaliśmy w Korytnicy i bardzo szybko znaleźliśmy się bagiennym terenie Ponidzia. Większość trasy wędrowaliśmy wzdłuż Nidy, podziwiając wspaniałe widoki, szuwary, łabędzie i niesamowity urok dzikiej przyrody. Ja byłam zachwycona tym miejscem- można sobie tylko wyobrazić jak będzie tutaj pięknie np. w maju... Hej, GIZMO może pomyślisz o jakiejś małej powtórce... ???:-)
Pogoda dopisałam nam wyśmienicie, pachniało wiosną, ptaszyny śpiewały a ciepełko i lazur nieba to były tzw. wisienki na torcie podczas tego rajdu;-) Wiosenną aurą delektowaliśmy się podczas ok. 40- minutowego pikniku i odpoczynku gdzieś nad Nidą. Słoneczko wprawiało nas w miłe rozleniwienie i myślę, że wiele osób poczuło wiosennego bluesa...
W dalszej drodze mijaliśmy ruiny zamku w Mokrsku znajdujące się po lewej stronie Nidy oraz fortalicję w Sobkowie- chętne osoby zajrzały tam na chwilkę oraz piękne krajobrazy w Sobkowie i Sokołowie.
Co niektórzy zrobili sobie wycieczkę w wycieczce... ja i Henryczek hasaliśmy własnymi ścieżkami, sporo czasu spędziliśmy w krzakach i szuwarach, coby sfotografować ruiny zamku w Mokrsku i znaleźć ślady bobra. Obydwa cele zostały zrealizowane... ludziska z "Przygody" były już na dworcu w Sobkowie kiedy my jeszcze buszowaliśmy w szuwarach- cokolwiek by to nie oznaczało;-))) Bobra nie spotkaliśmy za to jego „robótkę” owszem tak. W pewnym momencie spod nóg wyleciał nam bażant a wcześniej podziwialiśmy stado łabędzi... to było naprawde fajne przeżycie, zwłaszcza, że Henryczek bardzo się martwił żebym nie utopiła się w nadnidziańskim bagnie- he he he;-)))
Do domku wróciliśmy pociągiem ze stacji w Sobkowie. Dla niektórych była to kolejna frajda i nie lada gratka.
Wszyscy uczestnicy- a było nas ok. 40 osób- byli bardzo zadowoleni z tej nietypowej wyprawy. TOMASZEK, powiódł nas inną niż zazwyczaj trasą, pokazał piękno dzikiej przyrody, zamówił piękna pogodę więc humorki dopisywały;-)))
Brawa dla TOMASZA i cóż... prosimy aby częściej zabierał amatorów przygody z „Przygodą” w piękne i ciekawe miejsca, których nie brakuje w naszym regionie...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich uczestników wycieczki na Ponidzie i do zobaczenia na następnym wędrownym szlaku;-)))
Odpowiedzi
Traskę zimową porą Tomek
Traskę zimową porą Tomek przedeptał kiedyś ze mną i moimi przyjaciółmi. Zabrałam go na zimowe liczenia ptaków.
Chaszczowaliśmy wtedy nieźle.
A błoto było i kałuże rekordowe! Jak to ostatnio w styczniu.
Świetnie,że mu się spodobała.
I Wam się spodobała.
I masz rację! W lecie jest tu jeszcze fajniej. Szliśmy tak ze dwa razy na klubowych wycieczkach. Można się kąpać w rzece po drodze do woli.
To moja ulubiona trasa.
Mnie udało się też przejść prawie cały ten odcinek po rzece (lepiej wtedy z Sobkowa), oczywiście przy niskim stanie wody.