Tegoroczny rajd został zorganizowany w samym środku lata. Na niedzielę 7 sierpnia organizatorzy przygotowali dla uczestników 2 ciekawe trasy o różnej długości:
-
Pierwsza, nieco krótsza wiodła częściowo czerwonym szlakiem, a później żółtą ścieżką spacerową z przystanku autobusowego w Mąchocicach na g.Radostową, dalej przez przełęcz i po zboczu Wału Kraińskiego do Ciekot. Miała ok. 6 km i była przewidziana do rodzinnego wędrowania. Opiekunem trasy był przewodnik Czesław Siuda. Podczas wędrówki uczestnicy rajdu mogli zdobyć "DOMOWĄ GÓRĘ" Stefana Żeromskiego - Radostową (451 m n. p. m.). Na jej szczycie organizatorzy przygotowali dla tych, którzy weszli na nią po raz pierwszy, drobną niespodziankę - otrzęsiny i pasowanie (zwłaszcza tych najmłodszych) na turystę górskiego. Okazało się, że bardzo wielu rajdowiczów było tego dnia po raz pierwszy na tej pięknej górze.
Po krótkim odpoczynku, z przerwą na zjedzenie drugiego śniadania, wszyscy razem ruszyli dalej. Kapelusze się przydały, bo słoneczko nieźle przypiekało. Pod Kraińskim Grzbietem trzeba było znowu chwilę odpocząć. Przy zejściu z góry część uczestników trochę się zgubiła przewodnikowi. Ale na dole w Ciekotach kontakt wzrokowy z całą grupą został szybko odzyskany i tak cała, liczna gromada rajdowa stawiła się na mecie razem ze swym opiekunem na czele. Na pierwszej trasie wędrowało sporo ponad 40 osób w wieku od 1 roku do..., tych najwytrawniejszych piechurów o wiek nie pytano.
-
Druga miała ok. 12 km długości i wiodła z Barczy przez g. Czostek i Klonów do Ciekot. Początkowo wędrówkę ułatwiał żółty szlak. Póżniej trzeba było pilnować się grupy. Nie obyło się bez "zaginionych w akcji". Kilka osób dość skutecznie się zgubiło już na samym początku. Ale do Ciekot dotarło; ku zadowoleniu organizatorów i przyjaciół. Opiekunem trasy była kol. Urszula Zychowicz. Tu też się okazało, że wiele osób na górze Czostek nigdy wcześniej nie było.
Na zakończenie, wszyscy uczestnicy rajdu spotkali się przy wspólnym ognisku obok zalewu na "Żeromszczyźnie". Wybrano "Kapeluszowego Komandora Rajdu". Wybory Kapeluszowego Komandora i pozostałe zabawy prowadziła kol Joanna Burtnik. Poradziła sobie świetnie pomimo problemów z nagłośnieniem i dziękujemy jej za to. I może dlatego jury konkursowe wybrało właśnie ją Komandorem. Jej KAPELUSIK też był niczego sobie, a jego przygotowanie kosztowało zapewne sporo pracy.
Pogoda udała się stuprocentowo. Dzięki niej na zakończeniu rajdu panowała iście piknikowa atmosfera. Świetnie siedziało się i biesiadowało na soczystej, zielonej trawie. Można było zapomnieć o niedogodnościach związanych z usterkami nagłośnienia; Nie udało się przeprowadzić wielu różnych konkursów i zabaw, przy prowadzeniu których był niestety niezbędny mikrofon. Mało udane były też niezbyt świeże i nieco zakalcowate bułeczki miejscowego wyrobu ze sklepu w Ciekotach. Organizatorzy postawili na miejscowe specjały. Zwykle jest to dobry wybór. Tym razem okazało się nieco inaczej. To, co dostaliśmy nie było dla niego dobrą reklamą. Myślę, że w przyszłości sklep w Ciekotach nie będzie miał z nas dobrych klientów.
Pod tym adresem znajdziecie zdjęcia Iwonny Donimirskiej , które nam udostępniła w swojej galerii: https://picasaweb.google.com/lh/sredir?uname=iwonna.donimirska&target=ALBUM&id=5639495977350757969&authkey=Gv1sRgCLLjj6uzxcKoxgE&feat=email
Na koniec w imieniu komandora rajdu, Grażyny Dziółko dziekuję wszystkim organizatorom rajdu. Mam nadzieję, że za rok spotkamy się na nastepnym, jeszcze bardziej udanym i bez usterek technicznych rajdzie. W końcu TRZYNASTKA zobowiązuje!
Odpowiedzi
Rajd kapeluszowy to była
Rajd kapeluszowy to była udana imprezka... słaby mikrofon i niedostatki w nagłośnieniu to był PIKUŚ, bo wszyscy doskonale się bawili;-)))) pozdrowionka dla wszystkich organizatorów RAJDU KAPELUSZOWEGO;-)))
AZJA