Jeśli NIE LUBISZ biegać… czytaj dalej!:)
Nigdy nie lubiłam biegać – naprawdę! Ale kiedyś złapałam „bakcyla”. I tak doszło do tego, że biorę udział nie tylko w pieszych, ale także w biegowych maratonach. Wielu ludzi tego nie rozumie, bo po co się tak męczyć???:) więc:
Gdy biegniesz (lub idziesz w pieszym) maratonie, prędzej czy później dopada Cię KRYZYS. Myślisz: „Umieram! Na co mi to było? Lepiej było siedzieć w domu!” To może być kryzys zarówno fizyczny – bolą mięśnie, brakuje kondycji – jak i psychiczny – gdy wysiłek jest bardzo duży, to chcemy zrezygnować. Jeśli jednak przetrwasz i przezwyciężysz tę chwilową słabość, to okazuje się, że masz siły, aby biec lub iść dalej! Tak samo jest w życiu, że czasem wydaje nam się, że to koniec, że gorzej być nie może. Jednak później przezwyciężamy trudności i wychodzimy z tego silniejsi psychicznie, a po maratonie, fizycznie – zwiększa się wydolność naszego organizmu!
Czasem, szczególnie początkujący biegacze czy piechurzy, od razu nadają szybkie tempo lub chcą „podgonić”. Jednak przebycie określonego dystansu jest PROCESEM, który musi trwać. I jeśli na starcie przeszacujesz swoje możliwości, to potem nie będziesz mieć siły, aby dotrwać do końca i dotrzeć do mety! Podobnie jest w innych sprawach, gdy chcemy iść „na skróty” lub coś przyspieszyć, choć tego czegoś nie da się przyspieszyć! To musi trwać, bo inaczej byśmy nie zobaczyli tego, co mamy zobaczyć, nie poznalibyśmy ludzi, których mamy poznać i nie przeszlibyśmy drogi, którą mamy przejść. Biegnąc maraton musisz się pogodzić z tym, że to będzie trochę trwało, że po drodze się umęczysz, ale że na koniec – będziesz zadowolony!
Podczas biegu wydaje się, że ten proces będzie trwać wiecznie! Już myślisz, że to się nigdy nie skończy! A jednak się kończy i wtedy widzisz, że to, co wydawało się tak trudne i długie, skończyło się i wcale nie było tak źle!:)
Każdy, kto biegnie odczuwa wysiłek i może mieć kryzysy. Ludzie wokół Ciebie, biegacze, mogą Cię motywować i zachęcać: „Nie poddawaj się! Dasz radę! Już blisko!” Ale prawda jest taka, że nikt nie zmusi Cię do przebycia trasy. Nikt za Ciebie nie pobiegnie. Siłę i motywację musisz znaleźć sam w sobie! Podobnie jest naszym życiu, że otacza nas wiele osób, które mogą na nas wpływać i mogą nas motywować, ale to my sami podejmujemy decyzję! Czy idziemy dalej, czy… rezygnujemy.
Więc dlaczego biegać? Udział w maratonie uczy wytrwałości. Gdy już go przebiegniemy, czujemy większą siłę i pewność siebie, która przekłada się także na inne dziedziny życia. Dlatego warto się jednak „wysilać” i podejmować wyzwania! :)
A poniżej krótka foto relacja z Półmaratonu Marzanny w Krakowie – 24 marca 2013 r. Wzięło w nim udział ponad 2 tys. osób! (a ukończyło 1700). Pogoda była piękna, a jednak warunki trudne, bo mróz i ostry, zimny wiatr – ale tym większa satysfakcja każdego, kto przebiegł te 21,09 km i dotarł do mety w limicie czasowym!
Odpowiedzi
Ciekawe spostrzeżenia,
Ciekawe spostrzeżenia, trzymam kciuki za wyniki w bieganiu. Ja jakoś do biegania nie mogę się jeszcze przekonać, może kiedyś :)
Gosia Gębska
Myślę, że każdy sport czy
Myślę, że każdy sport czy każde większe wyzwanie daje takie efekty:)
Wiem, że większość ludzi nie lubi i nie będzie biegać, ale
ważne jest, żeby mieć to swoje "coś" i tam wchodzić coraz wyżej:)))
Marta on the air
Brawo MARTA!!! Jestem pod
Brawo MARTA!!! Jestem pod dużym wrażeniem Twoich osiągnięć w bieganiu:-) Jeśli chodzi o przesłanie maratonów- pieszych czy biegowych- zgadzam się z Tobą całkowicie. Ja na maratonach / zwłaszcza tych na 100 km/ dowiedziałam, się o sobie kilku nowych rzeczy mimo, że przecież jako jedna jedyna znam prawdę na swój własny temat... ;-)) Cóż... będziemy walczyć o przetrwanie na 50- tce Ponidziańskiej za niecałe 3 tygodnie;-)) pozdrowionka
AZJA